Strona:Jasio Głuptasek.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   10   —

— Dam mu słodkich jagódek, tała poziomka...
— Pozwolę mu urwać z siebie ile zechce malinek, zaszeleścił krzak dzikich malin...
— Niech śpiewa! pozwolę mu zajadać moje czarne jagody... Ja tak lubię śpiew ludzki, a tak mało go tutaj słyszymy...
Jasio sercem i czuciem domyślał się tej serdecznej mowy przyrody i biegł coraz weselszy i żwawszy...
Naraz stanął uradowany... Przed nim dymek unosi się z komina, światełko miga w okienku.
— A! mam kąt ciepły nareszcie! — zawołał — i przebiegłszy jeszcze kawałek drogi, stanął na progu schludnie utrzymanej chaty.
Stary, siwobrody leśnik, wysłuchawszy chłopca cierpliwie, skąd przybywa i co