Przejdź do zawartości

Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tyle złota i brylantów, że sami nie wiedzą, co z tem robić, i za każde głupstwo, jakieś trochę prochu albo lusterko albo fajkę, dają parę garści złota.
Humory podróżników się poprawiły. Stary profesor leżał cały dzień na piasku, na słońcu, bo doktór powiedział, że to jest bardzo zdrowe na nogi, a jego bolały nogi. Wieczorem chodził do murzyńskich szałasów i tam rozmawiał i zapisywał nowe wyrazy, których jeszcze nauka nie znała.
Felek tak się objadł owocami, że aż doktór musiał mu ze swojej apteczki dać łyżkę rycyny. A anglik z francuzem brali Maciusia od czasu do czasu na polowanie. Maciuś nauczył się jeździć na wielblądach. I było bardzo przyjemnie.