Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

odparła Anielka i zaraz spróbowała rzucić kamień, chcąc się przekonać, czy dosięgnie.
Weronka jednak potrząsnęła głową.
— Tak nie będzie dobrze, — rzekła; — to...
— Ach, ja mam pomysł! — zawołała Stefcia. — Rzucimy temu człowiekowi długi sznur, na którym będzie mógł wciągnąć wszystko na górę. Ja zaraz przyniosę taki bardzo, bardzo długi sznur.
— O tak, doskonale! — uradowały się Anielka i Weronka i zatańczyły z radością przed szopą.
Tymczasem wrócił już Józek z ogromnym kawałem chleba. Za nim szła Maniusia, niosąc w każdej ręce duże rumiane jabłko.
— Ach, jak cudownie! — cieszyły się Anielka i Weronka, pokazując człowiekowi zamkniętemu w szopie chleb i obydwa jabłka.
Po chwili zjawiła się również zadyszana Cesia.
— Do chleba przyniosłem jeszcze garść suszonych owoców, — opowiadała. — Więc mamy teraz dwa kawałki chleba, dwa jabłka i owoce!
Dzieci nie posiadały się z radości i przyjaźnie spoglądały ku człowiekowi, patrzącemu na nie z poza żelaznej kraty. Uśmiechał się.