Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Najprzód wstąpimy do Romka i zaniesiemy mu jabłka w koszyku, — rzekła babcia w pewnej chwili.
Anielka widziała domy, białe wysokie domy, ciągnące się całemi rzędami, posiadające mnóstwo pięter. Wąskiemi, zamiecionemi ulicami kroczyła przy niej babcia i każdy ich krok rozlegał się echem na kamiennym chodniku. Wreszcie babcia podeszła do jednego z domów i pociągnęła za dzwonek.
W drzwiach ukazała się jakaś kobieta. Przywołała potem brata Anielki, Romka z warsztatu malarskiego, w którym pracował już od sześciu miesięcy. Romek podziękował babci za jabłka i za monetkę, którą mu wcisnęła do ręki, poczem wskazał drogę do najbliższej oberży.
Anielka nie posiadała się z radości. Więc wolno jej będzie razem z babcią zasiąść przy dużym stole i pić kawę z cudownej białej filiżanki! Filiżanka miała ucho, prawdziwe ucho, przez które można było przesunąć palec. Takiego ucha Anielka jeszcze nigdy w swojem życiu nie widziała. Obok filiżanki leżała błyszcząca łyżeczka, o wiele mniejsza od tych wszystkich, któremi Anielka jadła w domu.
— Zjedz tę bułeczkę, bo będziesz głodna, — uprzedzała ją babcia.