Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Szukałam kwiatków, mateczko, — szepcze błagalnie, stając za plecami matki.
Matka odwraca się. Wówczas Anielka podaje jej bukiecik pięknych, białych dzwoneczków.
— Patrz, mateczko, dla ciebie, — mówi, przez łzy się uśmiechając.
— A matka głaszcze spracowaną ręką rumiane policzki dziewczynki i dziękuje jej za kwiaty. Potem pracują już razem aż do obiadu.

Do szkoły.

Pączki na drzewach pękają jeden po drugim i drzewiny pokrywają się wkrótce świeżutkiem młodem kwieciem.
— Liri-li-hi-hi, — śpiewa w gałęziach kos.
Pliszka skacze wesoło z kamienia na kamień i kręci beztrosko długim swym ogonkiem. Potem nagle unosi się w górę i odlatuje.
Dwie dziewczynki biegną szybko przed siebie. Sukienki ich powiewają na wietrze. To Anielka i Cesia. Każda z nich dźwiga pod pachą szyfrową tabliczkę i linijkę. Pragną wymyć swe tabliczki, bo w poniedziałek mają po raz pierwszy pójść do szkoły.