Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przystrojone kwiatkami okna do czystej izby. W izbie siedziała przy stole matka Anielki wraz z dziećmi, z których każde sięgało swą łyżką do dużej czerwonej miski. W misce było surowe mleko z kaszą owsianą i poziomkami. Na samą myśl o tej smakowitej niedzielnej potrawie cieszyły się dzieci już przez cały ubiegły tydzień, nic więc dziwnego, że zupełne milczenie panowało, dopóki miska nie opróżniła się zupełnie. Później dopiero jedni poczęli szeptać do drugich:
— Dobre było!
Anielka zsunęła się z ławki stojącej pod piecem, chciała pójść do kuchni po swe trzewiki.
— Czekaj! — zawołała jednak matka i po chwili przyniosła do izby buty Amelki, zapinane na guziczki.
— Przymierz te buty, bo dla Amelki są już za małe, — zwróciła się do Anielki.
Anielka poczerwieniała z radości. Takie buty z guziczkami w całej wsi miały tylko Amelka i Basia doktora. Amelka dostała te trzewiki od swojej chrzestnej, gdy raz była u niej w mieście. Więc te buciki miały być teraz własnością Anielki!
— Dobre są na ciebie, — rzekła matka, — więc noś je zdrowo!
Anielka uszczęśliwiona podniosła głowę.