Strona:Jan Siwiński - Katorżnik.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Rozdział xxii.

Beklemieszówka.

Nietylko biologowie i badacze przyrody stwierdzili sprzeczności w naturze, które nazwali dwójkami, jak: niebo i ziemię, ogień i wodę, dzień i noc, ducha dobrego i ducha złego, samca i samicę, cierpienie i radość; jak również odkryli wiele przemian gatunków i przeobrażeń! Takiej metamorfozie i my ulegli, skoro po rocznem pobycie w Karze, wyszliśmy na światło dzienne jakby na nowo narodzeni! Z czeluści piekielnych wzięto nas do raju. Rząd obmyślił dla nas inne roboty i wysłał nas do wsi Beklemieszówki, skąd mieliśmy rozpocząć budowę nowej szosy. Dopokąd roboty nie posunęły się daleko poza wieś, dotąd mieszkaliśmy we wsi, w domach na ten cel wynajętych, skoro jednak robota się oddaliła, trzeba było wyprowadzić się na step, tam budować sobie namioty i tam mieszkać. Nim jednak wieś opuszczę, chciałbym opisać pocieszne wydarzenie, jakie mnie tutaj spotkało.
W domu, w którym mieszkaliśmy, były trzy nadobne i urodziwe córki dawnego posieleńca Rosyanina. Otóż jedna z tych, której na imię było Sasza, zakochała się we mnie i to na zabój. Kochanie to było tak szalone, że ta dziewczyna nie żenowała się ani rodzi-