Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/303

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pan ma jechać za chwilę do Rozworzan, pójdź i powiedz, że proszę, ażeby wziął z sobą parę melonów dla pani Grykiewiczowej.
Pokojówka znikła, i wróciła natychmiast z raportem, że melony już są w dorożce, że pan „hrabia“ już jest na wsiadaniu, wraz z ks. proboszczem, jadą bowiem obydwaj w odwiedziny do dzierżawcy w Rozworzanach, i że ona, Tereska, całuje rączki pani hrabiny i obiecuje wrócić przed zachodem słońca z Korytnicy, gdzie odwiedzi swoją rodzinę. Pani Zamecka poleciła jej jeszcze, ażeby zamknęła garderobę, gdy odejdzie, a gdy łoskot drzwi dał znać, że polecenie to było spełnione, pan Alfred zbliżył się nareszcie do kozetki i przemówił.
— Wszystko stracone — rzekł.
Pani Helena podniosła oczy na niego i zapytała flegmatycznie.
— Czy było tak wiele do stracenia?
— Wiele, czy mało, to wszystko jedno, dosyć, że Dornbusch zaskarżył weksel, i z trzech podpisów, wybrał sobie do skargi właśnie podpis Zameckiego, dodając, że jego miejsce pobytu nie jest mu wiadome. Za parę dni, nakaz zapłaty pojawi się w dzienniku urzędowym....
— I cóż ty na to?
— Ja? Ja... nie wiem... Przyjechałem.... poradzić się.... Może się jeszcze co da zrobić.
— Co, naprzykład?
— Żyd z Brzeziniec chce wziąć odemnie Kruchówkę w dzierżawę na sześć lat. Płaci mi za trzy lata z góry i kupuje cały inwentarz odemnie.
— Ileż ci daje razem?
— Trzy tysiące tylko, bo powiada, że niezadługo Kruchówka może być zlicytowaną za długi a on pójdzie z kwitkiem.
Żyd miał słuszność po części, kilkoletnia praca pana Alfreda około „oczyszczenia“ Kruchówki wydała była bowiem rezultaty zupełnie różne od tych, w które wierzył p.