Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Niema żadnego „lepiej!“ Jeżeli mi przywieziesz, czego żądam, to przed śmiercią zapiszę ci moich stotysięcy, z których zapłacisz dług Bergerowi i jeszcze ci zostanie więcej, niż kiedykolwiek posiadałeś w życiu. A może — może nie otruję się, i wszystko da się jakoś załagodzić, urządzić znośnie... Cóż, zgoda?
— Dobrze, ale trucizn nie sprzedają w aptekach bez recepty lekarskiej!
— To też ja nie chcę wcale, byś kupował cyankalium. Wszak masz tyle miłych przymiotów towarzyskich, i tylu kolegów w różnych warstwach społeczeństwa. Jeden z nich może jest aptekarzem, albo pomocnikiem aptekarskim, albo przynajmniej przyjacielem aptekarza?
— W istocie, przypominam sobie niejakiego Prągowskiego, który jest pomocnikiem, czy zastępcą aptekarza.
— Wybornie! Odnowisz z nim przyjaźń, dowiesz się, kiedy jest sam w aptece, pod pozorem, że chcesz z nim pomówić swobodnie, jako z dawnym kolegą, a gdy będziecie sam na sam, poprosisz go z ciekawości, aby ci pokazał to sławne cyankalium, o którem tyle piszą w dziennikach. Czy potrzebuję mówić ci resztę, tobie, któryś mię namawiał przed chwilą, ażebym sięgała do kasy Zameckiego? Jesteś bieglejszym odemnie w tych rzeczach.
— Ależ... to okropna trucizna!... Mówią, że byle kropelka jej dostała się na miejsce, gdzie skóra draśnięta...
— Kradnij w rękawiczkach, Alfredzie, wszak jesteś człowiekiem po temu, vous, qui étes toujours si bien ganté. Zresztą cyankalium nie jest płynem, ale ciałem stałem, jak opowiadał dr. Chimerski. Jakże, przyszedłeś już do siebie? Podejmujesz się tego sprawunku?
— Kiedy tego chcesz koniecznie... Ale, Heleno...
— Dosyć tego, oto idzie Wanda z Rolińskim. Zróbże oczy, jak przystało, vous étes tout bouleversé.
Dalszy przebieg tego wieczora znamy; znaną nam jest także po części wyprawa p. Alfreda do miasta. Córki p. Skryptowicza i Helenka widziały go w aptece, i zastanawiały się później, jak sobie przypominamy, nad powo-