Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/079

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z p. Skryptowiczem. Listy pochodziły od „dobrych przyjaciół“ płci męzkiej, pismo ich atoli, styl i pisownia, zdradzały pochodzenie od piękniejszej połowy rodzaju ludzkiego. Nim słońce drugi raz zaszło, panna Helena otrzymała także list bezimienny, grożący jej pojawieniem się, w dzień ślubu, w kościele, wieśniaczki z małem dziecięciem na ręku. Groźba ta okazała się atoli niewykonalną, raz dla braku dziecięcia, a powtóre, ponieważ ślub odbywał się w kaplicy biskupiej, do której miały wstęp tylko osoby zaproszone. P. Skryptowicz zerwał się z łóżka o siódmej godzinie rano, ażeby być obecnym na tej uroczystości, nie w innym celu, jak tylko dla podziwiania rozpromienionych twarzy pani Trzecieszczakiewiczowej i dwóch innych pobożnych dam, z których każda wystąpiła na czele pół plutonu córek na wydaniu. Panie i panny płakały z rozrzewnienia, gdy biskup błogosławił państwa młodych, a kiedy państwo Zameccy wsiadali za powrotem do nader okazałej, nowiuteńkiej karety, ciągniętej przez parę szpaków ośmnastej miary, i zaopatrzonej dwoma lokajami w pończochach, stojącymi z tyłu, pani Trzecieszczakiewiczowa podarła w kawałki swoją lewą manszetkę i dało się słyszeć żałosne skomlenie Żolcia, któremu pani Wrzeszczyńska, jedna z szczęśliwszych matek, nastąpiła na łapkę, jak gdyby to było jego winą, że p. Zamecki ożenił się z panną Podwalską, a nie z panną Wrzeszczyńską, których było sześć do wyboru. Po ślubie zaś i po śniadaniu, z angielska, państwo Zameccy wyjechali za granicę — chociaż p. Tadeusz nie lubił podróżować. Pani Helena życzyła sobie tego mocno, i nowożeniec zrobił jej tę koncesyę, złożywszy poprzednio w depozycie wcale znaczną sumę pieniędzy w dobrych papierach, jako własność sieroty Heleny Grodeckiej, pupilki p. Skryptowicza.