Przejdź do zawartości

Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czając, jako jest oczekiwanym przez nich Mesjaszem i rzucając mu pod nogi święte swoje księgi, jak chrześcijańscy świętokradzcy, kapłani i biskupi, przybrani w liturgiczne szaty, wyrzekali się głośno u jego stóp Chrystusa, Judę Gesnareh ślubując mieć odtąd za jedynego pana i boga. Niezbyt dawno jeszcze widok taki przejąłby ją może dreszczem i odrzucił od człowieka, dającego się czcić jak bóstwo: teraz podniecał on ogień, rozgrzewający jej duszę.
— Chcesz? Wprowadzę ciebie na majestat, postawię obok siebie na tym złotym ołtarzu i podam na cześć miljonów? — pytał ją Rabbi. — Chcesz? Owioną cię dymy kadzielne, chorały śpiewać będą pieśni pochwalne dla ciebie! Ja, bóg, uczynię z ciebie boginię!
Ale ona nie chciała przyćmiewać swą nędzą ludzką jego boskiej sławy. Nie chciała, choć nieraz nalegał i przedkładał jej racje potężne, dla których pragnął tego hołdu dla niej. Ale jej dość było modlić się do niego, gdy go nie miała przed oczyma, i padać na kolana, całując jego święte stopy, gdy do niej się zbliżał.
On jednak powracał do swej myśli.
— Słuchaj, — rzekł jej raz, gdy siedzieli obok siebie, zdjęty bowiem czułością podjął ją z klęczek i posadził obok siebie na niskiem, miękko usłanem siedzeniu. Słuchaj uważnie! Podwójnym jest pierwiastek życia: zespolenie jego dwu połów staje się źródłem mocy. Gro-