Przejdź do zawartości

Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zaszczyt pałacowi eks-senatora. Bo flaga wskazywała, że na tem miejscu znajdował się wszechpotężny komisarz Proroka dla Polskich Stanów, Henryk Strafford.
Wypadki szły szybkim biegiem. Na morawskich równiach między Przyrowem a Boguminem nastąpił rozstrzygający bój. Zjednoczone Stany Europejskie skupiły tam niezmierne siły, powierzając gen. komisarzowi przy wojskach, księciu Rotszyldowi, dyktatorską władzę. Z początku szanse wahały się, a flota Stanów zyskała nawet znaczną przewagę, było to jednak tak długo, póki nie pojawił się Rabbi. Z tą chwilą nieopisany popłoch padł na wojsko i na wodzów. Wszystko rzuciło się do ucieczki, choć sytuacja strategiczna nie dawała do tego żadnych powodów. Cały obóz, tren, sztab generalny i starszyzna wraz z dyktatorem wpadły w ręce zwycięzcy. Jeńców wzięto przeszło miljon. Zaproponowano im ocalenie życia, jeśli przejdą pod chorągwie Proroka. Znaczna większość uczyniła to bez wahania. Kilkadziesiąt tysięcy jednak odmówiło i to z pobudek niepolitycznych. Byli to chrześcijanie. Wszystkich uśmiercono bezzwłocznie przy pomocy elektrycznego prądu. Ten sam los spotkał całą generalicję, choć wszyscy jeńcy tej kategorji z dyktatorem na czele oddawali się w nieograniczone poddaństwo Prorokowi.
— Nie potraficie być prostymi żołnierzami, a na wyższych stanowiskach możecie mi