Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

być namiestnikiem Boga na ziemi; sąd jego jest nieomylny; dane mu jest dokonywanie wszystkiego drogą cudu w razie potrzeby. Rozciągał on tysiąc lat z górą samowładną swą tyranię nad umysłowością Europy; a chociaż w pewnych razach napotykał opór nieposłusznych królów, to, w ogóle rzecz biorąc, niewiele to znaczyło, tak iż rzec można, że w ręku jego leżała materyalna i polityczna władza nad całym światem.
Fakta, któreśmy przedstawili w tym rozdziale, nie uszły zapewne bacznego zastanowienia reformatorów protestanckich szesnastego wieku i obudziły w nich przekonanie, że katolicyzm chybił całkowicie w spełnieniu swego posłannictwa; że stał się szeroko rozgałęzionym systemem oszukaństwa; że przywrócenia prawdziwego chrześciaństwa dopiąć można było jedynie wracając do wiary i obrzędów pierwszych jego stuleci. Zresztą nie od razu nabrano tego przekonania; oddawna już wielu ludzi pobożnych i uczonych tak myślało. Bogobojny Fratricelli w średnich wiekach głośno wypowiadał zdanie, że nieszczęsna darowizna cesarza rzymskiego, zgubą była prawdziwej religii. Trzeba było tylko głosu Lutra, aby na całej północnej Europie zgodzono się nareszcie, że modlitwy do świętych, cudotwórstwo, leki nadprzyrodzone, kupowanie odpustów na popełnianie grzechów i wszelkie inne praktyki zyskowne dla kupczących, poprzyczepiane do chrześciaństwa, choć zgoła z niem