Strona:J. Turgeniew - Z „Zapisek myśliwego”.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pachną milej niż ogrodowe, choćby, naprzykład, konwalie...
— I nie smutno ci, nie przykro, biedaczko?
— A cóż mam robić? Kłamać nie chcę; z początku mi było bardzo przykro, potem przyzwyczaiłam się do cierpienia. Innym bywa jeszcze gorzej na świecie.
— A to jakim sposobem?
— Niektórzy nie mają schronienia, nie mają wzroku, lub słuchu, a ja widzę doskonale, i słyszę wszystko, wszystko: jak kret w ziemi kopie, to słyszę. I zapach każdy poczuję, choćby najsłabszy; czy tatarka na polu zakwitnie, czy lipa w ogrodzie, mnie o tem mówić nie trzeba; ja czuję, aby tylko wietrzyk z tamtej strony pociągnął. Nie, panie, dlaczegoż Boga obrażać, wielu ludziom gorzej bywa! Choćby, naprzykład, człowiek zdrów bardzo łatwo może zgrzeszyć, a odemnie już i grzech odstąpił. Niedawno ojciec Aleksy, nasz proboszcz, komunikował mnie i powiada: „Ciebie nie ma potrzeby spowiadać, co ty w twojem położeniu możesz zgrzeszyć?“ — A ja rzekłam: Myślą zgrzeszyć można. On roześmiał się: — To grzech niewielki...
— I rzeczywiście, ja myślą grzeszę niewiele, dlatego, żem się nauczyła nie myśleć i nie wspominać, czas prędzej przechodzi.
Zdziwiłem się.
— Jakżeż ty możesz przeszkodzić, żeby myśli nie przychodziły do głowy? Chyba ciągle śpisz?
— O nie, panie, spać nie zawsze ja mogę. Chociaż nie doznaję wielkich bólów, ale mnie ćmi wewnątrz i po kościach i nie daje spać, jak należy.