Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
121
2 SIERPNIA.

brzostów; — rosną tu kupami, kłąbami, wywijając się z pod gałęzi, z swemi puszystemi kwiaty.
W prawo to pokaże się siny Dniestr, to zniknie. Kierujem się wprost ku Benderowi, krótszą i jakoby lepszą drogą. Ale przekonywamy się po chwili, że zwykle proste drogi bywają najdłuższe i najtrudniejsze do przebycia.
Minąwszy część ślicznych brzegów malowniczego Dniestru, minąwszy Leontjew Generała Ponset, gdzie już nas nastraszono, że wprost do Benderu się nie dostaniemy, bo woda w girle (gardle) bardzo rozlała, i pełno jej ma być nawet na rzeczce Botni, którą przejeżdżać potrzeba; ciągniemy się jednak daléj.
Botnia, o której tu wspomniałem, poczyna się wewnątrz górnéj Bessarabji, mija Kauszany i wpada do Dniestru. Nad nią to, a raczéj nad ramieniem Botni, leży wieś Karbuna, gdzie żyli wodzowie Bessów, a w r. 1346 Wali-Chan.
Mijaliśmy jeszcze po tejże drodze piękny lasek dębowy na wzgórku, i spuściwszy po