Strona:J. I. Kraszewski - Nowe studja literackie T.I.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
104

szeroko. Ale za Zygmunta III i Władysława IV kiedy się to działo, pisano przynajmniéj jeszcze czystszą polszczyzną, aż do Jana Kazimiérza. Probowano języka na wszystko i do wszystkiego. Oddawna już były przełożone zielniki ogromne zbiory ówczesnéj medycyny praktycznéj, na zachodzie coraz mniéj szacowanéj w miarę wzrostu nauki, a u nas jakby za czasów Alberta Wielkiego, w najwyższéj zostające cenie; tłumaczono Pedemontana, Cziachowski i inni medycy probowali upowszechniać swą naukę po polsku; gospodarstwo, budownictwo, pszczelnictwo, nauka o stawach (nawet o myślistwie), próby strategiczne, wszystko to po polsku już mówić wyuczyło się. Przeważały jednak liczbą w literaturze dzieła o prawodawstwie, filozofij, teologij, ascetyczne, polemiczne, te najpiérwsze zarazę wciągnęły w siebie i zionęły nią.
Tym sposobem tracąc zupełnie ducha swego słowiańsko-wschodniego, język polski przesycony łaciną, któréj weń bez miary narzucano, wyciosany na miarę łacińską, nakoniec zepsuty ostatecznie, skurczył się, zawiądł, zasechł — stanął. Nie było nowych myśli, nie było postępu w języku. Kręcono się w jedném ubitém kole; z jednostajną frazeologją, z gotowémi formy, sentencjami, na wszystko. Piszący kontentowali