Strona:J. I. Kraszewski - Nowe studja literackie T.I.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
102

jakby echem starożytnych, co na ruinach, dawno zapomnianym językiem, formami, dawno umarłe powtarza myśli.
Za fałszywą tę monetę Sarbiewskiego, zapłacono mu najprawdziwszém uwielbieniem — ón z pisarzy polskich, może długo był najsławniejszym; tłumaczono go w uniwersytetach angielskich nawet.
Mnóstwo mniéj znajomych, mniéj szczęśliwych uczniów, naśladowców, tworzyli całe poemata, całe xięgi po łacinie jak Sarbiewski. W szkołach Jezuickich do tego stopnia wszystko było łacińskie, że najsrożéj zakazywano mówić po polsku studentom między sobą, dialogi grywano, wedle nakazów generałów zakonu, Lainez, Aquaviva, Tamburiniego, nie inaczéj jak po łacinie, tamując wszelkiemi sposoby użycie języka narodowego, uważając je szkodliwém i niebezpieczném. Im bardziéj opinja powszechna, podsycana przez różnowierców, ogłaszała się przeciw zakonowi, tém ón pilniéj zasłaniał się łaciną, lękając wymówić słowa, coby podlegać mogło wykładowi niekorzystnemu. Twardowski poeta z czasów Zygmunta i Władysława IV, naśladowca Kochanowskiego, śmiały, niekiedy poetyczny, językiem niezręcznie władał i nie posunął wykształcenia jego ani na