Strona:J. B. Dziekoński - Sędziwój.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

li! Ale tu musimy się już rozłączyć! O mnie zapomnij; niech ci się zdaje, iż dla ciebie w tej chwili umarłem.
Alchemik wszedł do pracowni i zamknął na rygle wielkie drzwi za sobą.
Tętent kopyt konia, unoszącego Rogosza, zginął w oddaleniu, a Jan, klęczący z głową na piersi zwieszoną, pozostał na progu pracowni, na wieki już dla niego zamkniętej.




VIII.
Ostatnia Walka.
„Myślał, umrę. Śmierć końcem jest nędzy człowieka,
„Do niej nareszcie mędrzec w nieszczęściu ucieka“. 
Horacy. List XVI księgi I.

Usiadł starzec w samotnej pracowni, przed stołem, gdzie tyle lat boleści i wahania się przepędził. Myśli jego do głębi wzburzone, nierychło uspokoić się mogły. Błąkający się wzrok jego padł na rozwarty przed nim rękopis z grobu Tholdena, którego dziwne i niezrozumiałe głoski, patrząc na niego, szydziły, iż przez pół wieku napróżno się trudził poznaniem ich. — Potem spojrzał na swoje ukochane księgi i narzędzia alchemiczne, jak ojciec, który jeszcze raz chce oglądać zwłoki syna, zanim je na wieki grób przykryje.
Żegnał się z każdym przedmiotem, i dusza żegnała się z każdem wspomnieniem, jakby blizką była jej ostatnia godzina.