Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Za błękitami.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
47
ZA BŁĘKITAMI

blady; nos miał za długi, usta za małe, ale był wysoki, wcale nie pospolity, — owszem, kto go raz ujrzał, pamiętał jego typ szlachetny i ujmujący. Wprawdzie pamiętali go przeważnie mężczyźni.
Liczył on nie wiele kobiet w swych wspomnieniach kawalerskich. Bardzo późno, w dwudziestym roku życia, poznał po raz pierwszy zmysłowy uścisk kobiecy. Córka gospodyni domu, w którym mieszkał jako student w Berlinie, fertyczna mieszczanka lekkich obyczajów, postanowiła uwieść tego panicza, może tylko dla przyjemności inicyatorstwa. — Zrozumiała, że tego poważnego i wytwornego młodzieńca trzeba »wziąć na miłość«; — jęła się więc sposobów zwykłych, na które ła-