Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Za błękitami.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
152
JÓZEF WEYSSENHOFF

oślizgłych trytonach, wydymających wodę z zakrzywionych muszli, siecze srebrną pianą grzbiety wesołych najad, jednych dorosłych, drugich ledwo wylęgłych z wody, które stadem uciekają z pod szumnej kaskady, rozsypując coraz szerzej białość i mchy obmokłe na stulonych ramionach.
W przedsionkach stoją posągi pięknych bogów i ludzi: dumne cezary, wdzięczna Afrodyta, potężny Zeus i smutny Antinous.
Galerye, galerye bez końca — frontony z Olimpii, z Eginy, odłamy fryzu Fidyasza. I mnóstwo rzeczy nowych, tylko co wykopanych w Sydonie? Tak — w Sydonie. Statuy kobiece archaiczne z ukośnemi oczyma, w krótkich płaszczykach na sztywnych chi-