Strona:Józef Weyssenhoff - Forminga.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

14

Aliści kraj zasępiał się i burzył coraz bardziej i życie zwykłe było tak ciężkie, jak więzienie, a życie twórcze jak walka śmiertelna. I praca miesiąca przynosiła plon osiągany dawniej przez jeden ranek. Trzęsły się ręce Leuka od wysiłku i barki uginały się pod ciężarem. Forminga zaś, nie mogąc dźwigać wątłemi ramiony, silnem sercem krzepiła pracę wybranego towarzysza, miękką dłonią chłodziła skroń jego, a ręką wzniesioną ukazywała przyszłość wspólnie umiłowaną.
Aż przyszły dni tak czarne, tak najeżone złych bożków zasadzkami, że Forminga pierwsza ozwała się jękiem:
— Nie zdzierżę...
Spojrzał na nią Leukos oczyma przerażonemi, ujrzawszy możliwą przepaść. Forminga bowiem miała przed sobą trzy drogi otwarte, o których przymierze ich i zakon nie pozwalały myśleć:
Przez piękność swą — do bogactw i rozkoszy.