Strona:Józef Lompa - Przysłowia i mowy potoczne ludu polskiego w Szlązku (1858).djvu/04

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
WSTĘP.

Przedmową do niniejszego dziełka, godziłoby się choćby tylko częściowo wziąść z dzieła „Przysłowia Narodowe Kazimierza Wład. Wojcickiego, Tomów trzy.“ Lub z broszury: Pieśni gminne ludu polskiego w Prusach zachodnich, zebrane przez Ignacego Łyskowskiego; niechcąc się jednak czyjemi piórami zdobić, przytaczam przynajmniej, że mi właśnie zdanie ostatniego autora powodem do przedsięwziętéj pracy się stało. Jako bowiem w Prusach zachodnich, tak téż i w naszym Szlązku, żywioł niemiecki wywiera coraz silniéj swój wpływ na wytępienie pieśni gminnych i przysłowiów ludu polskiego. Chcąc więc przysłowia nasze, jako zabytki zdań upowszechnionych, czyli prawd porównanych, doświadczeniem zatwierdzonych i za stałe prawidła przyjętych, te to kwiaty, czyli perły macierzystego języka, niby w jednéj skarbniczce, potomności i literaturze polskiéj zachować, jąłem się téj mozolnéj pracy. Zabezpieczając się przeciw wszelkiem zarzutom, jakobym z pomienionych dzieł, lub „z Dykcyonarza Michała A. Troca Warszawianina, Lipsk 1779“ wypisywał, nadmieniam: że tego pismokradztwa sumiennie