Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z niego ciężar troski nieustannéj o jutro... wcale ich przecie nie uszczęśliwia. Wszyscy po chwili uczuli, że się w ich położeniu wcale nie nie zmieniło, Helena radowała się tylko, że Sławkowi może w czém użyteczną być potrafi...
Wcale inne wrażenie wieść o spadku po Sopoćce zrobiła w mieście. Hrabina Dreissowa, która podobno przeczuwała, iż zmarły zostawi coś więcéj nad stare płaszcze, buty, pewną była, że znajdzie się testament, którym on rozporządzi pozostałością na rzecz bractw i klasztorów. Spodziewano się, iż zapisze kapitał na założenie klasztoru Ignacyanek, którego potrzeba czuć się nadzwyczajnie dawała dla starych panien... Tymczasem testamentu nie było, siostrzenica się znalazła i cała ta fortuna przechodziła na... osobę nieznajomą...
Osoba ta jednym zupełnie nieznana, drugim dawniéj nie miła, teraz w blasku téj sumy... którą odziedziczyła, zaczynała się jakoś całkiém inaczéj wydawać. Wszyscy, a szczególniéj młodzież, znajdowała, że panna Lena... była wprawdzie ekscentryczną, ale broniono jéj sławy, wynajdywano w niéj przymioty, odkrywano zalety, jakich nigdy nikt wprzódy jéj nie przyznawał.
Dyrektor teatru bił się po głowie z rozpaczy, że ją tak niegrzecznie ze sceny spędził.
— Tak! tak! mówił — o! tak! tak! zrobiło się