Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rze i zawołał — zawsze mi cień świętéj matki był przytomnym, wszystko com przedsiębrał, pytałem jéj w duchu — jakby to ona przyjęła? co by ona powiedziała na to? i nie uczyniłem nic... przeciwko jéj woli a memu sumieniu...
Hrabina słuchając, rozpłakała się... Była płochą i próżną, ale miała dobre serce niewieście, wyrzucała teraz sobie, że biednego Sławka posądzała i tak się z nim surowo obeszła...
Jadzia w ciągu téj sceny stojąc pode drzwiami, płakała także...
Ona sama powiedzieć sobie nie umiała, czy to, co czuła dla kuzynka, było miłością siostry... krewnéj, czy więcéj, czémś gorętszém, silniejszém — ale cierpiała... i myślała, że jeśli Sławek żyć nie będzie — zawsze po nim całe życie nosić postanowi żałobę, a gdyby nie pozwoliła mama, to choć czarną na szyi wstążeczkę na pamiątkę po tym dobrym, kochanym kuzynku.
Ku wieczorowi tego dnia hrabina choć wielce rozczulona dla Młyńskiego, po wysłuchaniu spowiedzi, widząc napływających coraz przyjaciół, gości, ciekawych, niechcąc siebie i córki kompromitować... uprosiła lekarza, aby je obie władzą swą konsyliarską ztamtąd wygnał. Stało się wedle jéj woli, Jadzia, która niechciała słuchać matki, musiała być doktorowi posłuszną...
Nie rychło dowiedział się o przypadku poczciwy