Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pierwszéj... a gdyby się podobało tymczasem gazety przeczytać... cygarko wypalić (mamy prima havannę)... albo li téż cokolwiek przekąsić??
Gość zawahał się nieco — ale grzeczność oberkelnera go zobowiązała, nie wypadało odmówić — poprosił o jakąkolwiek przekąskę, nim obiad będzie gotowy i zasiadł.
Oberkelner pochwyciwszy kartę na łokieć długą, zaczął wyliczać mnóstwo delikatesów, których wcale nie było, usiłując wdać się w rozmowę, ale otrzymał wolność podania co się podoba i zadysponował jednemu z kelnerów dla honoru domu przekąskę... wcale wspaniałą. Przybyły chwycił dziennik do ręki i roztargniony począł go raczéj przewracać niż czytać... myślał wcale o czém inném. Pan Karol oberkelner, który lubił w wolnych chwilach czynić postrzeżenia, szczególniéj nad nowo przybywającymi, stanął z boku po za drzwiami — gdy chłopcy zwijali się około śniadania — i przypatrywał się bacznie szlachetnéj, wypogodzonéj twarzy młodzieńca... po któréj przelatywały myśli i wrażenia, tak wyraziście ja zmieniając, jak glinę plastyczną wprawna ręka mistrza ugniata.
Patrzał na gazetę nie czytając, a śnił nie wiem oczém, uśmiechał się, marszczył, zamyślał, ruszał ramionami, wstrząsał, choć w ogóle był z czegoś dosyć szczęśliwy — może iż w świat wyleciał do walki, do