Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stach z Konar (1879) t. IV.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



I.

Lat kilka znowu upłynęło od opisanych wypadków, na skrzydłach swych jasnych i czarnych zmian nie przyniosły wiele.
Kaźmierz siedział jeszcze na Krakowie, choć czuć było nieustanne zmowy i spiski, któremi go podkopywano. Mieszek, jak przepowiadano, nie mógł wytrwać spokojnym. Odkryte już były podstępne jego układy z Leszkiem chorym, którego dzielnicę spodziewał się zagarnąć z Władysławowiczami, wyzywanemi do spółki na Kaźmierza, obietnicami podziału spuścizny.
Nie żył już biskup Gedeon, który w silnych rękach trzymał wodze często wypadające z dłoni obojętnego Kaźmierza. Na miejscu jego, jak przewidywano, obranym był wychowaniec i spadkobierca myśli Dziekan kapituły Pełka Lis, równie