Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sieroce dole.pdf/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Szli tak kilkanaście kroków z sobą i byliby zapuścili się w ogród, gdy Babińska, która nierada widziała wielką przyjaźń i poufałość jedynaka z młodym doktorem, utrzymując że wszyscy lekarze są ludzie zepsuci i bez wiary, — schwyciła pretekst przyjazdu państwa Burzymów, aby ich z ogrodu odwołać.
Burzymowie dosyć byli częstymi gośćmi w Babinie i już niedowierzająca ciocia poczynała się domyślać, że musieli z Adolfiną swą polować na Martynianka... Według niej cały świat czyhał na przyszłego spadkobiercę Babina nowego, Porzecza, Zanokcic i przyległości.
Dom państwa Burzymów należał, jakeśmy mówili, do najznakomitszych w okolicy, do czego przyczyniało się i to, że pan Mikołaj Burzym był i stary szlachcic, i bardzo bogaty człowiek. A że oprócz tego był ze wszech miar zacny i niezmiernej sumienności, a wielkiej dla biednych ofiarności, darowano mu nawet to, że się już niemłodo ożenił z tą guwernantką baronesą la Tour, która zresztą choć się dobrze nie mogła nauczyć języka, całem sercem do kraju przylgnęła i do rodziny. Nie mając własnych dzieci, stała się matką najczulszą dla Adolfiny, a była kobieta wielce wykształcona i choć nie piękna, w towarzystwie miła. Burzym posiwiały, starzejący już człek, powierzchownością swą nakazywał poszanowanie. Postać to była piękna, wyniosła, nieco dumna, milcząca, ważąca słowo każde, ale dotrzymująca przy słowie raz wyrzeczonem z rozwagą. Nie wiemy z pełna czego był prezesem, a musiał nim być pewnie kilka razy w życiu, bo go wszędzie zapraszano i wybierano, ale zwano go też pospolicie tym tytułem.