Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sieroce dole.pdf/471

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zdawało się wedle wszelkiego podobieństwa, iż projekt osiedlenia się Martyniana na Podolu miał przyjść do skutku. Ludwika bowiem stanowczo oświadczyła, że nie porzuci brata, a doktór chciał zostać na Podolu. Dowiedziałem się także od niego, że pani Serafina, aby się pozbyć znać niemiłego jej nazwiska, we Włoszech wyszła za jakiegoś hrabiego D’Orioli, i miała nawet zamieszkać w okolicach Genui i Alekssandryi. Starej, poczciwej Orchowskiej Lusia z Mieczysławem zamknęli wkrótce oczy, i sieroty otrzymali błogosławieństwo jak gdyby matczyne. Dla tej staruszki poczciwej, były to jak gdyby dzieci rodzone, zżyła się z niemi i ich interes był jej jedynym interesem na ziemi, to też myśl jej ostatnia była jeszcze jedną za nich prośbą do Boga. — Daj im, Panie, choć spóźniony błysk szczęścia!... szeptała głosem drżącym, gdy sen śmierci opadł na zmęczone życiem oczy.

KONIEC.