Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sieroce dole.pdf/416

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.


Dzień był pochmurny — mglisty, z południa kilku mężczyzn wyjechało na przejażdżkę za miasto. W towarzystwie tem dosyć wesołem i rozmawiającem żywo, nikt się nie mógł domyślać ludzi, którzy kryli pod sukniami broń i jechali się zabijać.
Wesołość też ta była umyślnie przybraną, ażeby czujne oczy oszukać. Jedna garstka obrała drogę po za miastem, druga ulicami jego. Nikt na nie uwagi nie zwrócił. Młodzi potrzebują roztargnienia. Właśnie na cmentarz Rosę dojeżdżał karawan wiozący trumnę zmarłej tego dnia dzieweczki, całą okrytą kwiatami, z której wystawała biała sukienka ślubna, gdy dorożki tych panów po za murem i mogiłami się zatrzymały. Towarzystwo jedno wysiadło i poszło sobie w lasek szukać dogodnego miejsca, drugie nadciągnęło o kilka minut później i udało się w ślad za niem.
Z hrabią Buller był jeden wojskowy i jeden cywilny sekundant, obaj widocznie do wyższego świata należący, wystrojeni modnie, i poglądający z góry na