Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sieroce dole.pdf/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.


Któż z nas nie przypomina sobie tych dni gorączkowych, dramatu i życia pełnych, gdy po długich latach nowicyatu — po ślęczeniu na ławach szkolnych i uniwersyteckich — miał się nareszcie ów świat nam otworzyć, któregośmy byli tak żądni, gdyśmy mieli zrzucić krępujące mundury, nieznośne książki i seksterna — nieznośniejsze nad wszystko imię młokosa i studenta, a wnijść między ludzi kroczących drogą szeroką, swobodnie ku nieznanym, ku ideałom, ku marzeniom, jak się zdawało wówczas — a w istocie ku twardej rzeczywistości. Ten przełom, ta chwila w życiu człowieka; to wielka uroczystość przyobleczenia togi.. młodość w niej widzi upragnioną granicę, po za tem uśmiecha się raj, pękają więzy, świat się otwiera...
Tak marzy każdy rzucający życie studenckie dla stokroć cięższej doli męzkiego życia. Najzimniejsze drgają serca, budzą się nadzieje — wszystko jest do zdobycia... Cóż gdy te dni nowicyatu, tak jak dla Mieczysława, były w istocie ciężarem wielkim i dniami wyczekiwania nie dla niego jednego, ale dla dro-