Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

143
POWIEŚĆ BEZ TYTUŁU.

tek publicznych w istocie najczęściéj tym służą, coby je kupić sobie mogli, — i tu ubogi ostatni do nich dostąpić może. Ludzie, których wykształcenie i stanowisko silniéj żywém słowem działać może od księgi, dla ubogich stoją za wysoko; wzorów ani dostać, ani ich widzieć niepodobna; do towarzystw trudno być przypuszczonym na stopie równości, bo tu umysł jest najostatniejszą zaletą, a ogół tak się lęka ludzi ekscentrycznych, tak im nie ufa, tak ich zimną grzecznością odpycha!! Nikt też nie podtrzymywał Szarskiego słowem współczucia, nie popchnął go, nie dźwignął: trzeba mu było samemu z siebie dobywać siły, a jedna tylko biedna Sara sercem całém słuchała jego poezyj, które dla niéj wszystkie były arcydziełami. Staś uśmiechał się na ten sąd boleśnie: nie tego mu było potrzeba!
Dzień za dniami płynęły tak w niepewności, w nędzy, pracy i miłosnych marzeniach... Nareszcie odebrał Stanisław liścik od Adama Szarskiego, który mu donosił, że żąda się z nim widzieć koniecznie i ma mu coś powiedzieć od ojca. Nietrudno się było posłannictwa domyślić; Staś jednak poszedł z odwagą w sercu. Zamieszkali już w Wilnie państwo Szarscy, zajmowali piękny dom przy Wielkiéj ulicy, a jako spokrewnieni z księciem Janem i połączeni przez niego z całą arystokracyą miejscową, żyli na najwyższéj stopie dobrego tonu, starając się okazać, że nigdy nie pojmowali życia inaczéj, tylko w téj uprzywilejowanéj sferze.
Pani Adamowa miała appartament osobny; on zajmował także kilka pokojów, gdzie męzkie w osobnym salonie zgromadzało się towarzystwo; dom własny księcia jegomości był niedaleko. Liberye, powozy, ku-