Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Hr. Maria raz mnie nie przyjęła, Emilię widziałem na chwilę, była roztargniona i zajęta...
Wczoraj baron Tartakowski spotyka mnie na ulicy, kwaśny, nachmurzony, zły...
— Wie pan nowinę? wszak to i hrabiego cokolwiek jako kuzyna obchodzić powinno...
— Cóż takiego?
— A no — nasza pani Emilia niezawodnie za mąż wychodzi. Począł się śmiać złośliwie. Wie hrabia za kogo, za awanturnika, przybłędę, dla jego bogactwa. Widziałem tego człowieka? czysty cygan. Umyślnie w policji kazałem sobie pokazać, co o nim wiedzą! Kaduk wie co za figura!! Ale cóż, panie hrabio... pieniądze, pieniądze i pieniądze... one królują, one żenią, one przyjaciół robią, — przez nie wszystko, bez nich nic...
Machnął ręką i poszedł. — Byłem u prałata chcąc się coś dowiedzić więcej, ale mi powiedział, że rzeczy wcale tak daleko nie zaszły, że pewnego niema nic, że hrabina Maria niezdecydowana, a sama pani Emilia się waha... Więcej podobno gadania niż rzeczy.
Jutro sam pojadę do Chełmicy... Przecież Wlasch mnie zapraszał... własnemi oczyma zobaczę więcej. To ciekawe..