Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/382

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

W zasadzie takim odwiedzinom, bo tylko o nich była mowa, p. Floryan nietylko nie był przeciwnym — ale ich sobie życzył. Nie chciał tylko żeby go widziała jak był — czekać musiała na wyzdrowienie.
Jordan napomknął że należałoby i inne projekta odroczyć chyba do późniejszego czasu, aby Moni nie uczynić przykrości. Florek się i temu nie sprzeciwiał.
Co do wydatków, łudził się tem że przecież Natalia dałaby na koszta podróży.
Klesz zyskał wprowadzając ten przedmiot na stół, iż myśl odroczenia małżeństwa przynajmniej Małdrzykowi narzucił i zgodę jego wymógł na to.
Marzył więc chory, że może córkę zobaczy. Ożywiało go to, a Klesz podsycał nadzieję. Matrymonialne projekta odłożone zostały do wyzdrowienia, do odwiedzin Moni i jej powrotu do kraju. Floryan na zapytanie kategoryczne przyjaciela czy z wdową mówił już o tem, czy dał słowo — najuroczyściej zaręczył że dotąd żadnego zobowiązania nie miał.
— Domyśla się, poczciwa Adela, że to się inaczej skończyć nie może, wierzy mi, lecz jest tak delikatną, że mnie nie wyciąga na słowo. Ty jeszcze nie znasz tej kobiety, która pod tą pozorną lekkością swą, kryje najszlachetniejszy charakter, najpoczciwsze serce.
Jordan nigdy się o to nie sprzeczał z przyja-