Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

twy dla innych, p. Floryan z nim był chłodnym i rzadko się wynurzającym.
Siostra, która do męża swojego wyboru była przywiązaną, rządziła nim pozornie — i chciała, aby świat cały wybór jej pochwalał, a p. Zygmunta wynosił — gniewała się też na brata, iż go nie umiał ocenić. Ochłódła nawet dla niego z tego powodu; czyniła mu wymówki.
P. Floryan rozmowy o tem jak najstaranniej unikał. Pomiędzy Żarami a Lasocinem nie było zbyt ścisłych stosunków, lecz nie stroniono od siebie wzajemnie.
Pomiędzy innemi zarzutami, jakie bratu czyniła p. Kosucka, był i ten, że jej wychowania Moni (Moniki) córki swej powierzyć nie chciał.
Monia była słabowitą i delikatną. Ojciec wolał ją mieć przy sobie ze starą Lasocką.
Pilnie śledzono, co się działo w Lasocinie, przez tę jakąś ciekawość zazdrosną, która z niechęci płynęła — i może z jakiejś rachuby na słabowitość dziecięcia, któremu życia nie prorokowano. Pani Kosucka więc troszczyła się o to mocno, aby brat nie stracił majętności, na którą już potroszę rachowała.
Lasocin był starą rezydencyą, którą przed więcej niż stu laty Małdrzykowie wzięli po kobietach, należał on wprzódy do rodzin możnych i widać to na nim było.
W XVIII wieku, gdy u nas budownictwo