Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 1.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sach były sosny, jakich dziś niema, i gdy ludzie budowali z jutrem. Niezgrabny, ciężki, nieforemny, dwór ów trzymał się przecież.
Hr. Kwiryn zajmował zaledwie część małą rozległej budowy. W reszcie jej były składy, spichlerzyki porobione z pokojów; jedna sala przeznaczoną była dla kocących się owiec w zimie.
Dziedzic mieścił się w trzech izbach z przedpokoikiem; zimą jedna z nich tylko była opalaną.
Ponieważ gości, z małemi wyjątkami, nie przyjmował nigdy, w jednej izbie sypiał, pisał regestra, jadł i odpoczywał. Zimą musiał w niej i przybywających przyjmować.
O wygody, a tem mniej o powierzchowność nie dbając, hrabia ograniczał się w mieszkaniu swem łóżkiem starem, komodą znalezioną w Skomorowie i zrestaurowaną, stolikiem i trzema krzesłami.
Nie było jeszcze dotąd praktyki, aby się czwartego okazała potrzeba. Żelazny, mocno okowany sepet, okryty jakąś skórą, stał pod łóżkiem. Była to kassa. Dla bezpieczeństwa dwa ucha ją do podłogi trzymały, jak przykutą.
Wszystko odpowiadało temu urządzeniu domu. Wprawdzie rodzina dając mu majątek, jakąś ruchomość, w niej sreberka, coś szkła i porcelany raczyła wydzielić, ale to wszystko stało zamknięte i nieużywane; hrabia jadł na miskach glinianych.
Garderoba, w której frak dla prezentacyi ja-