Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 1.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

la chciała być rozmowie przytomną, lecz, jak na złość, odwołano ją do szkoły.
Steńka wcale nie oszczędzając nikogo, wypowiedziała wszystko, co miała na sercu: obejście się z nią, prześladowanie, odłączenie, upokorzenie, na jakie ją wystawiano, naostatek nawet niewygody życia codziennego.
— Do tych ja byłam nawykła — dodała — zniosłabym je łatwiej, nie skarżąc się, ale przy ciągłych utrapieniach — i one ciążą.
Pakulska słuchała z wielką ciekawością, starała się ją pocieszyć, a gdy p. Adela powróciła — zamilkły obie.
Drugiego dnia przyjmowano Pakulską obiadem, aby jej okazać jak uczennice żywione były, lecz przy nim Szlomińska miała zręczność szepnąć jej, że obiadów tak dobrych, ani dwóch w ciągu roku nie widują.
Nasłuchawszy się pro i contra w sprawie Sumakówny, odjechała Pakulska, wziąwszy stanowczo jej stronę.
Hrabia przybył natychmiast, aby się dowiedzieć, co przywiozła — lecz trzeba było znać go, aby obrachować, jaki wyniknie skutek z tego, co mu Pakulska doniesie.
Słuchał i uśmiechał się.
— Że się trochę na pensyi dziewczyna przymęczy — rzekł w duchu — wtem niéma nic tak