Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom I.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzo lękam, miałbym na sumieniu tę kreacją.
Jakoż wkrótce potem Przepiórkowski od tej nieszczęsnej pedogry, co mu się wędrując przeniosła do żołądka, skończył. Żałowaliśmy go wiele i cała palestra, wiele nas było, szliśmy za pogrzebem, na smentarz ojców Kapucynów, kędy ja miałem oracją w imieniu nas wszystkich. Szukałem oczyma Janka, alem go tam nie postrzegł i myślałem że albo w domu pozostał pomagając wdowie, albo kędy się schował, aby łez nie pokazać. Aliście pokazało się, że jako żywo nie był nawet na pogrzebie i ledwie oczy zamknął dobrodziej, on zabrawszy swoje i nie swoje podobno manatki, przeniósł się zaraz na inną kwaterę. Już to było nie bardzo szlachetnie; ale jeszcze połatawszy. Tandem, jak to zwykle bywa, że póki mąż żyje, póty się i substancja jakoś takoś trzyma i interesa idą; ledwie on umarł, nieboraczka żona zarzucona została pozwami.
Krewni mężowscy unieważniając testament nieboszczyka, poszli z nią o majętność, którą miał nad Wieprzem, mil ztąd cztery. A już Janko hołota, jak go wprzódy zwali, potem Imci pan Paprocki, owem wystąpieniem pierwszem i następnemi próby, wzbił się był w reputacją i renomę wielką.
Ludzie lubią nowe sitko, to też do niego jak w dym sypali się ze sprawami. Wdowa pani Przepiórkowska prosi go, aby jej wziął, z drugiej strony tentują krewni mężowscy. I co pan powiesz, ot zgadnij czyją sprawę przyjął?
— Jużcić wdowy — rzekł palestrant.
— Byłem pewny — odpowiedział stary uśmiechając się i idąc do kubka — że nie zgadniesz.
— Przyjął więc sprawę krewniaków?
— Tak, a że znał doskonale słabą stronę sprawy sierocej, znał papiery, wiedział w co bić, osadził tedy nieszczęśliwą wdowę swego dobroczyńcy na bruku! A cóż, nie dobry początek?
Palestrant zmilkł; Prozorowicz mówił dalej:
— Wszyscy, gdy się to rozeszło, wzgardziliśmy nim i odstąpili go, ale on o to dbał jak pies o piątą nogę,