Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Fanny nie słyszała co powie — i szepnęła na ucho hrabinie.
Conçevez-vous taki bezwstyd!... pani mnie rozumie! Ta młodzież otaczająca Elizę, która się ze swym chorym produkuje....
— Dla tego odsunęłam się zaraz — cicho szepnęła hrabina... ale na nieszczęście Cesi, która nie rozumie nic... nic nie wie, w porę nie potrafiłam odciągnąć.
Dwie panie zaczęły szeptać tak cicho, że dosłyszeć ich było niepodobna. Fanny pojąwszy, że do tej rozmowy należeć nie powinna, przypatrywała się z wielką uwagą przysztukowanemu nosowi popiersia Caracalli.....
Po za tą gruppą odegrywał się dramat ciekawy; Beppo oczyma spokojnie rozmawiał z Cesią, która ustami mówiła z poetą... Stali przed posągiem należącym do jakiejś grupy Niobidów... na twarzy chłopaka wyraz boleści niezmiernej zwrócił uwagę artystów i miłośników sztuki....
Stanisław wpatrzył się tak w twarz tę marmurową, że o wszystkiém co go otaczało, nawet o pani Elizie, z pod której ramienia rękę wysunął — zapomniał. — Za jego oczyma poszły inne wejrzenia... chwilkę milczano.
— Starożytni, odezwał się poeta — wyrażali cierpienie, gdy byli zmuszeni je malować i rzeźbić w sposób tak trzeźwy, idealny a razem tragiczny, iż artyści dni naszych uczyćby się z nich powinni miary, jaką w sztuce przy odwzorowywaniu cierpienia zachować