Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Klasztor.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Porucznik słuchał, a twarz mu się wyrazem ironicznym wykrzywiła. Ręką zdrową pokręcił wąsa i milczał.
— Szczęść Boże! — odezwał się po chwili — kasztelan ma sześćdziesiąt z okładem, a jeśli się nie mylę, podstolanka Jezusowe latka; małżeństwo dobrane i czemuby szczęśliwem być, a konsolacyj[1] się doczekać nie miało? Rycerska odwaga jest u nas we krwi — dodał — boć ożenienie to jej dowodzi.
Milczeli wszyscy. Porucznik patrzył na stół.
— Spodziewam się tego — szepnął — że kasztelan, nie mając pociechy z jedynego syna, który mu się nie udał, zapragnie popróbować szczęścia; ale że podstolanka się zrezygnowała na oddanie mu ręki...
Nie dokończył Bużeński. Podano właśnie prostą ale starą wódkę gościom, po którą, mimo zakazu cyrulika i porucznik sięgnął. Gwardjan mu przypomniał przepis, lecz ręką machnąwszy, porucznik rzekł tylko:
— Co ten judasz zna?
Zabrali się więc do jedzenia.
Bużeński, choć jawnie silił się na to, aby nie okazać, iż odebrana wiadomość podziała na niego, był milczący.
Wiedział dobrze, znając ojca swego, że małżeństwo zawarte głównie na celu miało okazanie mu zupełnego rozbratu i było niejako zemstą za postępowanie jego z ojcem.
Dotknęło go to więcej, niż sam się spodziewał, ale czuł zarazem, iż kasztelan był usprawiedliwiony.
wdzięczen jestem podkomorzemu — rzekł — za udzielenie mi wiadomości, bo, jak ono jest to jest, list kondolencyjny kasztelanowi odemnie się należy.
Bielski spojrzał nań zdziwiony.
— Gratulacyjny — poprawił.
— Ja stoję przy swojem — odparł porucznik — mam bowiem przyjemność znać pannę podstolankę. Swojego czasu była to piękność upajająca jak wino, ale lata je w ocet zmieniły, a kasztelan kwas ten pić będzie musiał.
Ruszył ramionami.
— Posag — dodał — wcale nieznaczny, a wymagania będą wielkie, fortuna zaś kasztelana znacznie jest uszczuplona i ja nawet na niej jestem na pięćdziesiąt tysięcy intabulowany, których teraz rychło potrzebować będę.
Milczeli wszyscy.

— Na nieszczęście — kończył, gorączkowo się rozgadując Bużeński — trzyma mnie tu ta rana, a cyrulik niepoczciwy jakby naumyślnie jej nie goi.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Brak wyjaśnienia oznaczonego w tekście przypisu. Powinno brzmieć: Stypa.