Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

co? — pójdę! Poszła ona, i mnie tu nie ma co robić.
Włóczył się jednak stary i nie odchodził.
Czas jakiś upłynął, nie wyjaśniła się tajemnica zupełnie, lecz współudział w ucieczce pani Porochowej przez wygadanie się popijanemu starego fornala został zdradzony. Była to jeszcze plotka tylko, wszakże łączyły się z nią takie szczegóły, iż wyssane z palca być nie mogły. Ponieważ Sędzinka musiała o wszystkiem wiedzieć, a panna Hanna miała rozliczne wiadomości, pierwsza więc ona przyniosła swej pani zeznanie fornala.
Sędzince się oczy zapaliły, klasnęła w ręce.
— A co! — zawołała — nie mówiłam! była w tem przyjacielska rączka mojej kochanej sąsiadeczki. Mnie też to zaraz uderzyło, iż nazajutrz po ucieczce — tyc... i ona już tu jest. Chciała poniuchać, co u mnie czuć!
Sędzinka, jako żywo, nie domyślała się wprzódy udziału sąsiadki, ale miała zwyczaj zawsze po wtarzać: — A nie mówiłam!
Serdecznie chciała się zemścić, ale jak? — to potrzebowało namysłu. Tymczasem w sercu na rachunek pani Porochowej zapisano Justkę.
Z garderoby od panny Hanny owa plotka o fornalu dostała się do starego wuja, którego