Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


Miała słabość p. Franaszkowa potem powtarzać: że się Justce poszczęściło, spotkał ją bowiem los, jakiego się nigdy spodziewać nie mogła.
Staruszek ów był osierocony i bez rodziny, stęskniony zatem, ażeby się do kogóś mógł przywiązać. Traf zrządził, że ta Justka, która tak w porę podbiegła mu na pomoc, przypominała twarzyczką i rysami ostatnią wnuczkę straconą. Dwie razem okoliczności mówiły za sierotą: to jej podobieństwo i rzucenie się do staruszka w chwili, gdy potrzebował pomocy. Stary pan baron Raun, obywatel z Inflant, wskutek poniesionych strat i cierpień, podrażniony niemi, stał się niemal zabobonnym. Wyobrażał więc sobie, iż był w tem palec Opatrzności, która mu umyślnie sierotę nastręczyła, aby dać jakąś pociechę.
Od pierwszej chwili powiedział sobie, że powinien był zająć się jej losem.
Poczciwa stara sługa, Marta, widząc go oddawna tak w nieuleczonym pogrążonego smutku, że