Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Chyba Pan Bóg nie łaskaw, żebym ja jej tam kątku nie znalazła — dodała Julisia. — Już to, co prawda, w tem mojem Warszawsku można się równie uratować, jak zginąć, ale Bóg opiekun sierot. Dziewczyna śmiała, ja jej lada komu nie powierzę.
A że szło o pokazanie twardym sercom możniejszych ludzi, że mali się bez nich obejść i też cóś zrobić mogą, obie ekonomowe zajęły się gorąco sierotką. Starsza naprzód opatrzyła jej tobołek i znalazłszy wyprawę tak nędzną cóś do niej ze swoich rupieci dorzuciła. Ekonom ofiarował na nieprzewidziane wypadki — trzy złote!
Justka go ze łzami w ręce całować zaczęła: znalazła więc ludzi, serca, na które rachowała! Ponieważ z opowiadania się okazało, że elementarz był powodem niechęci Sędziny, a dla Justki upragnionym życzeń celem, wynaleziono aż dwa stare, któremi obdarzoną została. Pochodziły one ze dworu, ale tam swawolne dzieci szczególnego zamiłowania do czytania i nauki nie miały.
Justka była uszczęśliwiona szczególniej tym podarkiem i już w ciągu dnia zasiadała w ganku z wielkim zapałem, rozpoczynając jawnie studya. Sylabizowała głośno i zapominała o całym świecie.
Ekonomowej na ten widok łzy stawały w oczach.
Wprzódy jeszcze, nim masło miało się tran-