Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kie obudziła w kołach urzędników i majętniejszych obywateli, zachowywała się tak skromnie i z taką surowością i niemal pedanteryą, że tu o niej nic nikt powiedzieć nie mógł, oprócz, że była niedostępną.
Panie, które do magazynu, po tych pochwałach przybywały z niedowierzaniem, wychodziły z niego zdumione, szepcząc:
— W tem jest jakaś tajemnica!
Tajemnicy domyślali się zgodnie wszyscy, lecz nikt odkryć jej nie mógł, chociaż przez lat trzy się o to starano. To, z czem człowiek się tai, zawsze prawie zaszczytu mu nie przynosi, zatem, i w tej przeszłości ciemnej p. Jadwigi domyślano się strasznych dramatów i niepięknych przygód.
Tymczasem postępowanie posądzanej kłam zadawało widoczny tym wymysłom. Żyła bardzo osamotniona, pracując, nie zawiązując stosunków, unikając ich nawet, zabawiając się muzyką i czytaniem. Gdy ją w miejskie towarzystwa wciągać usiłowano, tłómaczyła się zajęciem wielkiem a małem zdrowiem. Nie bywała nigdzie, tylko w kościele i czasem na przechadzkach, ze starą jejmością, prostą a dobrą kobieciną, którą sobie przybrała — karmiła i poiła ją, aby nie być zupełnie samą. Młodzież rozmaitemi sposobami usiłowała się zbliżyć do pięknej młodej wdowy, lecz