Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niło na lepsze, co, w jego przekonaniu niechybnie nastąpić miało.
Justka wprawdzie starała się przebłagać Sędzinkę i zjednać ją sobie, ale przychodziło to z trudnością wielką, bo miała przeciwko sobie uprzedzenia i ten nieszczęsny elementarz, ku któremu ją jakaś siła ciągnęła. W innych rzeczach uległaby zresztą, lecz nauczyć się czytać chciała koniecznie. Zdawało jej się to wrota do nowego życia otwierać.
Zkąd ta myśl — przyleciała do niej, siadła w jej głowinie i zagnieździła się? ona sama niewiedziała. Sędzinka byłaby może kazała się jej uczyć, i zmuszała do elementarza, gdyby ona go sobie nie życzyła, ale ten pociąg w oczach jej był podejrzany. Upatrywała w nim niepotrzebną i zawczesną ambicyą.
Z sercem przepełnionem bólem, Justka, otarłszy łzy w ganku, zamiast pójść zaraz do garderoby i zasiąść do cerowania pończoch — obejrzała się dokoła i zuchwale poskoczyła ku stodole, w której się spodziewała zastać wuja.
Był to jedyny człowiek, któremu się poskarżyć mogła, bo w garderobie dziewczęta rówieśnice i starsze panny wyśmiewały się z niej i prześladowały. Rabicki, choć nie pochwalił nigdy, przynajmniej pogłaskał, pocieszył dobrem słowem, wlał w serce jakąś nadzieję. Ilekroć jej cierpie-