Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w oknie i patrzał na niebo, Benisia usnęła nad stołem, a Jejmość przechadzała się po pokoju. Pół do dwónastej wybiło, wzmagała się z czasem niespokojność i wkrótce wysłano do miasta sług kilku; ale napróżno — Pan Mączka niepowrócił.