Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chwytając jej ręce. Ale któż się mógł spodziewać znaleźć ją tu i —
— No — i tak zestarzałą! odezwała się Julia.
— Chyba rozkwitłą! dodał Otton, wpatrując się w nią z widoczném rozradowaniem, przecież choć jednę dawną znajomość znalazłem w stolicy.
— Przestrzegam pana — wtrącił stojący obok p. Rajmund, że ma strasznie zazdrośnego męża
— A! to tém lepiej! odparł Otton. Miłość z przeszkodami, czy może być co ponętniejszego!
Wesoło tak zaczęła się ogólna rozmowa, wśród któréj oczy gospodyni nadto może często spotykały się ze wzrokiem pana Ottona, czego nikt nie dostrzegł oprócz Senatora.
Ten posmutniał widocznie.
Róża jednak umiała tak obdzielać jego i nowego wielbiciela, o jednym tylko mężu zapominając zupełnie — że oba mogli być zaspokojeni.
Do stołu Senator podał rękę gospodyni, Otton pani Baronowej, i posadzono go przy niej, na co się skarżyć nie mógł, siedział bowiem za Senatorem i niepostrzeżony rzucać mógł płomieniste wejrzenia ku zachwycającej Róży.
Tego dnia, jakby przybyciem nowej ofiary ożywiona, pani Marwiczowa była wesoła prawie, mars rzadko się zjawiał na czole, mówiła wiele, a choć to z czém występowała nie odznaczało się ani dowcipem ani oryginalnością, z ust tak różo-