Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom I.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Literatura, poezja, historja... rzekłem, ale do czegoż to prowadzi?
— Wszystko do czegoś prowadzi — odpowiedział — tylko nie bez pracy i nie bez walki, wszędzie wyrobienie sobie stanowiska nie łatwe, własnego poglądu bardzo nawet trudne, a bez niego cóż znaczy człowiek, który powtarza za panią matką pacierz? Na początek, radzę ci tylko pracę, niemal trafem możesz wpaść na przedmiot który cię pochwyci i któremu się oddasz... Umysł masz żywy, pojęcie łatwe, bądź surowym dla siebie, nie uwodź się lada błyskawicą, która przez głowę przeleci. Ucz się języków, doskonal to co umiesz, bądź dla siebie nauczycielem surowym... a dojdziesz do czegoś.
Posłuchałem go i wziąłem się do przechodzenia na nowo tego, co w szkołach i liceum słuchałem, wybrałem książki; nauczył mnie jak mam jedne drugiemi sprawdzać, jak zapobiegać, aby nieuledz przewadze talentu wystawiającego rzecz jednostronnie... Ale samemu mi trudno, nieustannie rozdwajać się, pilnować, stać muszę na straży, abym fałszywą drogą nie poszedł.
A tymczasem wśród nauki, przeniesiony w inne światy, widzę przed oczyma duszy siwego ojca, schylonego nad zagonem, matkę wzdychającą do spoczynku, siostrę więdnącą na wiejskiej ławie i serce tam mnie woła... Czy nie lepiejby było powrócić pod ten dach słomiany, podzielić się ich razowym chlebem i spełnić święty obowiązek?
Dobrze ksiądz Ginwiłł powiada, że Bóg nie spyta człowieka przy rachunku życia, co umiał, ale co uczynił?
Ja nic nie umiem, i nic nie zrobiłem jeszcze.
Życie jest strasznem zadaniem.
Może się zbytnie lękam i niepokoję, ale nie jestem w zgodzie z sumieniem, a gdy jutro przyjdzie z wichrem i burzą, kaleka na umyśle, jak ten grenadjer proboszcza, nie potrafię im podołać, i za żebraniną o kiju wyjść mi będzie trzeba!...
Jutro! straszne nieznane jutro!