Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/455

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Posłańca zamknąłem, nie dopuściwszy do niego; ale chcecież wy go ratować i możnaż was na to narażać, abyście swój miły spokój na niepewną szalę kładli?....
— A! żal mi go — wyrwało się Elżusi — i uczyniłabym, co w mocy mej, aby go ratować, lecz czyż podołam temu? On ma tamten afekt głębiej w sercu, a dla mnie jeśli go cokolwiek uczuł.. czyż ja na moc jego rachować mogę?
— Nie będę kłamał: — odezwał się Rożański — gotujesz sobie pani wielką troskę i nie jedną, ale triumf pewny. Jeśli choć cokolwiek afektu dlań masz... toć my u twego boku staniemy i nie dopuścimy zguby...
Na wspomnienie o afekcie zarumieniła się panna Elżbieta.
— A jeśli mi go ona od ołtarza odbierze! — zawołała — i srom uczyni...
— Nie dopuszczaj Boże! — zawołał Rożański — znam człowieka, dopóki nie przysiągł, może się wahać, gdy słowo da, dotrzyma, choćby go życie kosztować miało... a że poznawszy was bliżej, o tamtem utrapieniu zapomni... na to przysięgam! bo niema człowieka na świecie, coby panny Elżbiety nie ocenił i nie umiłował..
— Ręczyliście mi za jego serce i sumienie, — odezwała się Elżbieta — jednego żądam: nie opuszczajcie mnie, a pomóżcie... niech się stanie, co Bóg przeznaczył.
Rożański możeby inaczej nie dziękował, gdyby sam się jej oświadczywszy, dobre słowo otrzymał, że aż na kolana padł i w ręce całował, a Elżusia się rozpłakała. Szedł tedy, a raczej biegł po Pełkę i razem z wojskim przyszli do panny, która z powagą wielką ich przyjęła. W krótkich słowach oświadczył się z afektem Pełka i w niewielu mu Elżusia odpowiedziała, poczem ojcu do kolan przypadli, który, płacząc, błogosławił, a Pełka, rękę narzeczonej ucałowawszy, przyjacielowi na szyję się rzucił...