Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/432

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i nic innego nie zostawało, tylko go do Krakowa wieźć, a szukać lekarza przy akademji, któryby umiał kulę wyjąć i taką ranę opatrzyć.
Na płaszczu zaniesiono do kolebki Medarda, który ocucony kazał ranę zawiązać i choć słabym głosem drugim otuchy oddawał.
Krótka ta droga z Bielan do Krakowa jadącym noga za nogą wydała się niezmiernie długą, co chwila też trzeba się było mijać z tłumami, które to z Krakowa, to do Krakowa płynęły. Gabryk pobiegł przodem, aby lekarza znaleźć i co rychlej go przywieźć, choćby jeszcze na pole.
Lecz, że to był właśnie dzień tej uroczystości, gdy król na Skałkę szedł świętemu patronowi siebie i państwo oddawać w opiekę, i całe miasto jeszcze w nieładzie było strasznym, tak że nikogo w miejscu znaleźć niepodobna było, miał Pełka czas dojechać na gospodę, nim się doktór Ławrycki znalazł, który z chodzenia około ran na owe czasy sławny był. Opowiadano o nim dziwy, jakoby z prostego chłopa na naukę poszedłszy i na trupach rozmaite tajemne czyniąc eksperymenty, do takiej doszedł doskonałości, iż na człowieka spojrzawszy, wiedział odrazu, co się w nim działo. Złem okiem patrzano na niego z powodu tego świętokradzkiego znęcania się nad ciałami umarłych, czego on się zapierał — pewna jednak rzecz, iż czasu bitew na pobojowiska się wkradał nawet, żeby nieboszczyków dostać i nad nimi te swe odbywać praktyki.
Był to człowiek niepokaźny, brudny, choć święceń nie miał, noszący się po duchownemu. Ledwie się przywitawszy, do rany poszedł, rozwiązał ją i kuli domacywać się zaczął, mówiąc, że to jest pierwsza rzecz. Siedziała ona z drugiej strony tak pod samą skórą, że ją ręką mógł poczuć. A tu, nie pytając nikogo, ciął, i kula wypadła na ziemię. Dopiero tego dokonawszy, odezwał się, iż kula nic nie naruszyła, bo ją jakaś