Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z temperamentem gorącym a głową zimną... ja się go boję...
— O! co ja to nie! odpowiedziała Muza, wiem przynajmniéj co na niego działa... gdy na Jakóba nie ma środka... Może łzy! ale ja znów płakać i nie lubię i nie umiem... nudny jest, patetyczny...
Skutkiem późniejszym téj rozmowy pułkownik Sofronow i major Hierasimowskoj zaczęli jakoś bywać w domu pani Wtorkowskiéj; starała się ona zaćmić ich naprzód przepychem i wykwintnością przyjęcia. Oba się szalenie zajęli panną Muzą, Sofronow zakochał nie żartem. Ale że to był człowiek nader praktyczny i chorował na politykę, przedsięwziął, jak się sam wyrażał po francuzku, faire d’une pierre deux coups.
Zbliżywszy się począł nieco wybadywać pannę o jéj przekonania polityczne; Muza gotową była mieć takie jakie się korzystniéj zastosować dały. Dawniéj na koncertach w resursie na ubogich, grywała chętnie rzeczy trochę patryotyczne... ale z równą obojętnością i wszelką inną manifestowała się muzyką, umiała Boże Cara chroń, Krasny Sarafan, Trójkę (udałuju) i t. p.
W ogóle Moskale dosyć się jéj podobali... Chociaż w początkach agitacyi 1861. trochę się przez